czwartek, 10 września 2015

Herbata w Ćmielowskim dzbanku.

Z Cyklu -  Q jak Quality


Bajka o Herbacianej Chwili
W popołudniowym słońcu, na tarasie wygrzewa się rodzina Ziółkowskich. Dzieci: Rozmaryn, Miętka, Melissa i EStragon. - Gdzie się podział Tata Majeranek? Smutno mi bez niego – to mała Melissa.
- Ta jak zwykle, słabo kontaktuje – odzywa się stojąca w drzwiach najstarsza córka Bazylia – Dzisiaj piątek, ma dyżur w kuchni. Pilnuje smaku barszczu.
- Tak, tak pewnie wnet wróci. Nad wszystkimi czuwa Mama Szałwia, pilnująca od strony ogrodu wejścia na taras. -A godzinę, jaką masz Czasiku?
Wszyscy niecierpliwie czekają na Herbacianą Chwilę. A EStragon jest zakochany w jednej z Ćmielowskich Filiżanek – Sasance.
- Za 5 minutek będę miał piątą – dochodzi ze ściany jadalni gruby głos Czasika.
- Czy ktoś wie, czy Różyczki już idą? – O, nie ma Wazonika!- Młody WiateRek biega po trasie z niepokojem.
Tymczasem Wazonik spokojnie stoi sobie na parapecie, obok Konewki. Wie, że Herbaciana Chwila bez niego się nie obejdzie. Czeka na znak. Tymczasem rozmawia z Konewką o kolorach kwiatów, jakie gościł. Wazonik najsłodziej wspomina Niezapominajki oraz Konwalie. Nikt jeszcze o tym nie wie, ale kocha się w Niezapominajkach rosnących pod CZereśnią.  Kiedy tylko przymknie powieki zaraz widzi ich delikatne, bławatne płateczki z drobniutkimi różowymi kropeczkami. Uwielbia obejmować sobą ich smukłe łodyżki i potargane listeczki. A Konwalii to się wstydzi. Konwalie, które u niego były miały sztywne, mocne łodygi i takie bardzo białe, upojne dzwoneczki. Nigdy nie wie czy ma wystarczająco czysto za uszkiem, czy woda na pewno przejrzysta i czy w ogóle godzien jest takiej arystokracji.
Tymczasem nadchodzą Różyczki. Dziś herbaciane. Za nimi tanecznym krokiem zbliża się też Kremowa Serweta.
- Witamy, witamy – chylą listeczki Ziółkowscy – czy zapach Państwu odpowiada?
- Tak. Dzisiaj, co prawda jest bardzo dużo gruszkowego, ale Gruszki mają teraz swoją porę roku.
- Różyczki są zachwycające, Różyczki są piękniejące – podśpiewuje wesoło Kremowa Serweta. Wazoniku miły gdzieśmy cię zgubiły.
- Witam piękne panie. Zapraszam do środka. Czy woda nie za ciepła? – Nachyla się gościnnie Wazonik. Różyczki wślizgują się zwinnie. – Czy wygodnie?
- Taaak. Wybornie. Jeszcze tylko rozłożymy płatki i będziemy gotowe. Różyczki wyciągają łodyżki, jeszcze tylko odrobina różanego pudru i już włączyły zapach.
- Ach! Wszyscy rozszerzają płuca i częstują się łagodnym, słodkim aromatem. – Delicje! Jak błogo! – Wszyscy oddychają pełną piersią.
I wtem muślinowe Firanki drgnęły. To WiateRek rozwiał ich poły.
-Idzie, idzie – piszczą cichutko mali Ziółkowscy. Tak, z dostojeństwem władcy zbliża się Ćmielowski Dzbanek z herbatą. Czasik wybija piątą. Herbaciana Chwila. Ćmielowskie Filiżanki leżące na spodeczkach obudziły się i wygładzają swoje porcelanowe suknie, prostują złote paseczki. Wszystko gotowe. Aaa, właśnie, że nie. Za Dzbankiem czai się spóźniony Tata Majeranek i Spodeczek z Konfiturami z róży.
- No spóźniliśmy się, bo…– próbują się tłumaczyć.
-Ciii, bo umknie Czarowna Chwila – karci Mama Szałwia.
Nikt, więc nie zwraca już uwagi na minutowe spóźnienie Szarlotki. Właściwie, to ta jest usprawiedliwiona. Musiała „dojść” w piekarniku.
Herbaciana Chwila rozsiadła się wygodnie. Uniosła Ćmielowski Dzbanek i spokojnie nalała sobie herbatki do Ćmielowskiej Filiżanki, zaczerpnęła jej łyk i otarła Serwetką usta. Różana Konfitura poruszyła się niecierpliwie. Czy przyjdzie na nią pora? Przyszła. Maleńka Łyżeczka już jest w spodeczku. Różyczki w wazonie puchną z dumy. Rozmaryn rozgląda się po minach innych. Ma dziś za zadanie dodać odrobinę swojego zapachu do kompozycji, która unosi się nad tarasem. Herbaciana Chwila to bardzo lubi. Ćmielowskie Filiżanki nie mogą się wręcz opanować przed wchłonięciem całego ciepła i aromatu herbaty. Sasanka przytula swoje uszko.  Młody Estragon uśmiecha się do niej słodko. Ooo! Muzyka. Zabrzmiał Puccini. Mgiełka z herbaty otoczyła wszystkich. Są w niej czarodziejska różdżka, zapach Chanel 19, marzenia o Niezapominajkach i kufer ze złotem.
Herbaciana Chwila uniosła wszystkich.

______________________________________________________
Z lubością głaszczę kocyk i zastanawiam się czy na pewno oddałam po wiośnie mój trencz do czyszczenia. Czyżby zbliżał się czas na gorącą herbatkę z imbirem parzoną w naszym ćmielowskim dzbanku?  Ciągle szukam porcelany, kiedy chcę się napić kawki bądź herbatki i filiżanki koniecznie, nie kubka. Urocze jest to, że nasza "porcelana" to według skojarzeń włoskiego żeglarza „porceletta”. Tak to kształt amuletów z muszli ślimaków wpłynął na nazwę porcelanowych czar na moją herbatkę.
Od dawna fascynują mnie, nasz polski Bolesławiec i Ćmielów. Taki mam plan, że serwis z Bolesławca będzie mi służył do posiłków w ogrodzie a Ćmielów w salonie. Póki, co króluje u mnie Ćmielów. Dzięki nowoczesnemu designowi Marka Cecuły z ćmielowskiego Design Studio również dzisiejszy dwudziestoparolatkowie konsumują na polskiej porcelanie. Jego kształt jest kompatybilny z wyobraźnią pokolenia Y, Z i X chyba też. 

niedziela, 6 września 2015

A to Polska właśnie.

Nagle a nieoczekiwanie spadła temperatura. Idzie jesień. Chociaż ostatni weekend zachwycał światłem grającym na poruszanych wiatrem liściach drzew. Słychać było suchy szum traw. Zapachniało stepem, chociaż obrazek za oknem samochodu, typowo polski. Wierzby rosochate nad wstążką rzeki.  Właśnie wracałam z podróży w czasie. Nowohucki Wonderland, do którego zostałam zaproszona tak na dobry początek jesieni okazał się być surrealistycznym zbiorowym snem o Nowej Hucie. A to Polska właśnie… W Parku Ratuszowym wypowiadał się mieszkaniec ekogrodu Urocze oraz młodzieniec, rodem z nowohuckiego osiedla. I nie tylko oni:-)
Mieszkaniec Urocza:
„(…), Kiedy, dziesięć lat temu, powstał wielki ekosyndykat Nowa Huta, plany były piękne. Faktycznie, chyba nikt nie może narzekać. Jasne, żyje nam się bardzo dobrze i - przede wszystkim - wygodnie. Energia pobierana z dna Wisły powoduje, że autobusy miejskie jeżdżą na darmoenergii i nie musimy za nie płacić. Ogniwa w płytkach chodnikowych pobierają energię z każdego kroku i ruchu, przez to mamy, popatrzcie, najpiękniej oświetlone miasto w całej Polsce. Kombinat pszczelarski, gigant pasieka, powstała na terenie dawnej huty zatrudnia dziesiątki tysięcy bartników, a Nowa Huta od pięciu lat dumnie nosi tytuł Miasta-przyjaciela pszczoły. To my uratowaliśmy populację pszczół na świecie. Jest dobrze i wszyscy czerpiemy z tego profity, ale czas powiedzieć słowa prawdy, słowa, które mogą zaboleć: czy wszyscy na te profity zasługujemy, ha? Albo - jeszcze inaczej - czy wszyscy zasługujemy w tym samym stopniu? Oj, już widzę te krzywe miny mieszkańców Centrum A, Słonecznego i przede wszystkim Zgody. Co? Prawda boli, nie?
My, ekoogród Urocze, jesteśmy - jak wiecie - wzorem i naprawdę nie mamy sobie nic do zarzucenia. Ale dlaczego, do diabła, mamy wciąż tyrać dla innych. Przykładowo - nasz ekoogród warzywny, papryki nagrodzone tytułem papryka roku 2049, o które pobili się ostatnio mieszkańcy Manchesteru podczas cotygodniowego targu, a to badziewstwo, zrobione na “odwal się” na Zgody (…)”
Tekst Adama Milkarza
Młodzieniec:
„(…) Władza jest do dupy. (…) Czemu my mieszkańcy Nowej Huty mamy jeździć tubą o 3 minuty dłużej niż mieszkańcy Krakowa (…)”

Śmiech zgromadzonych widzów, w przewadze Nowohucian, to dowód na obecność rzadkiej cechy – dystansu do samych siebie. A to Polska właśnie…

czwartek, 3 września 2015

Ludzie spod znaku Q.

Rozmawiałam ostatnio ze znajomymi. Kupują buty, szminki, szampony i pralki…
-Czym się kierujecie podczas wyborów?
-Ceną i żeby mi się podobało - powiedzieli jedni. – Sprawdzoną, jakością – inni. A ja to tylko w Internecie kupuję – to pięćdziesięcioletnia internautka całą gębą J
A ja mam sentyment do kilku brendów.  Tak się złożyło, że w większości są one polskie albo bliskie mi emocjonalnie. Z uśmiechem wspominam kupowane „na szybko”, np. przed konferencją prasową, spódnicę Simple albo koszulę i pasek od House, wówczas marka Artmana.  Paska używa do dziś moja dorosła już latorośl a spódnica wciąż jest elegancką ozdobą. Z tego samego powodu z wielką radością przyjęłam wiadomość o powrocie do Miraculum Moniki Nowakowskiej oraz news nt. Krzysztofa Bajołka, który po sukcesach marki House, sklepu Answear.com otwiera markę Medicine. Pracowałam zarówno z Miraculum, jak i z Artmanem a sentyment do skupionych pod tymi spółkami marek pozostał ze względu na patronujące im osoby twórców i managerów. Ciągle kupuję coś w Housie, choć to już dziś sprzedany do LPP biznes. Moje młode Zosie, Małgosie i Łukasz kupują i dla mnie z Answear.com. Z lubością maluję usta szminką Joko od Miraculum. Ci, którzy tego nie robią pewnie malują paznokcie lakierem od Joko albo kupili ostatnio Panią Walewską na prezent.  Widziałam jak Monika Nowakowska walczy o tę spółkę – to mnie zobowiązuje. Uwielbiam też buty Gino Rossi. Na własne oczy widziałam jak się w pracowni w Słupsku szyje buty oraz ręcznie zaprawia litą skórę cholewek. Ech, łza się w oku kręci. Cieszę się, że po odejściu Macieja Fedorowicza ze spółki w Radzie Nadzorczej „Gino” znalazłam Krzysztofa Bajołka właśnie. 

Dla mnie to ludzie spod znaku „Q”. Q, jak Quality, best quality. 

Z niecierpliwością czekam na kolejne spotkania z moimi idolami.